lip 21 2003

Bez tytułu


Komentarze: 4

Czasem lubie deszcz. Taki jak dzisiaj - cieply, delikatny. Pieknie pachnie. Znika fetor miasta, a nozdrza nagle atakuje zycie. Wlasnie tak. Skoszona trawa, rozgrzana sloncem skora, deszcz - tak pachnie zycie. Stojac w otwartym oknie, wychylam sie i bez skrepowania pozwalam twarzy, piersiom, jezykowi smakowac.

Zycie, zycie... Moje jest tam "gdzie kruszyne chleba podnosza z ziemi przez uszanowanie...". Wlasnie tak.

Dla jednych absurdalne, dla innych niezrozumiale. Takie sobie, tesknoty moje. Dlugo i z nalezyta im atencja pielegnowane. Zaprzyjaznione juz. Blizsze i silniej ze mna zrosniete niz tatuaz.

To tylko niebo placze. Niewiele, a tak wiele.

 

inaczej : :
31 lipca 2003, 22:38
niebo nie płacze...niebo podlewa. bardzo lubię letni deszcz, a jak jeszcze są pioruny...po prostu ekstaza:)
eNeN
23 lipca 2003, 11:05
A ja przeważnie lubię. Powietrze robi się takie przejrzyste.
22 lipca 2003, 17:56
Tęsknoty zaprzyjaźnione. Tak one w deszczu widzą życie.
heartland
22 lipca 2003, 08:29
Właśnie - niebo płacze. Raz ciepło, raz rzewnie.

Dodaj komentarz