sie 01 2004

Bez tytułu


Komentarze: 1

Snie. Zazwyczaj male, prywatne koszmary, ale nie szkodzi. To i tak jedyna czynnosc, ktora wydaje sie miec jakikolwiek sens. Wszystko inne wyblaklo i nie ma ani wyrazu, ani smaku. Tak wiec snie, czasem rowniez na jawie. Powrot do rzeczywistosci jest czyms w rodzaju katastrofy absolutnej, wiec budze sie dlugo i swiadomie koncze rozpoczete watki. Paradoksalnie jest to jedyny rodzaj niemal fizycznego cierpienia, ktore przynosi ulge. Moze to z powodu odciecia sie, albo jedynej mozliwosci dotkniecia, nie wiem. Ostatnio niewiele wiem i jeszcze mniej potrafie zrozumiec. Duzo emocji. Placza sie, suplaja. Stawiam sie pod murem i strzelam sobie w glowe nabojem z rozpaczliwej troski, by za chwile czule, z ogromna wyrozumialoscia i cieplem przytulac wlasne uczucia. Dobrze, ze sa. Dobrze, ze wlasnie takie. Tego nie potrafie ani zalowac, ani potepiac. Czasem piekno jest bezsprzeczne.

 

inaczej : :
01 sierpnia 2004, 23:28
tutaj jesteś zupełnie inna. może bardziej do ludzi podobna? masz dwa oblicza, czy może więcej?

Dodaj komentarz