Komentarze: 9
W radiu ta muzyka, której słuchałam, kiedy było tak przeraźliwie samotnie i źle. Już nie płaczę. Jestem inna. Szczęśliwa.
I poczułam nieodpartą potrzebę zapisania tego. A charakter pisma zrobił mi się jak u Baranka. Ciekawe co u niej? Tyle lat... Osiem? Dziewięć? Tęsknię do takiej przyjaźni i takiego pokrewieństwa dusz. Nigdy później nic podobnego już mi się nie przytrafiło. I nikt nie czytał mi Stachury na głos. Może z wiekiem stajemy się mniej wrażliwi? Chyba tak. Jaka straszna, straszna szkoda...
[z zeszytu w kratkę]