Komentarze: 3
Poszarzalo, pociemnialo, jedna krotka chwile trwal blysk, by pojawiac sie pozniej ilekroc przymkne oczy. Pierwsze wrazenie mnie przerazilo, ale coraz pewniej poruszalam sie po na nowo poznawanym, pastelowym terenie. Balansujac sobie radosnie i nieswiadomie, zapadalam sie z kazdym dniem glebiej. Im wiekszy problem sprawialo mi lagodne bujanie miedzy rzeczywistoscia a snem, tym mniejsza mialam chec chwycic galaz najblizszego drzewa i sie wyrwac.
Poki jaskrawy szlam ludzkiej ulomnosci nie zalal mi ust.
Dlaczego zatem, ciagle jeszcze mam ochote scalowac troski z Twej zachmurzonej twarzy?