Boze, pelen w niebie chwaly, a na krzyzu pomarnialy
Gdzies sie skrywal i gdzies bywal, zem cie nigdy nie widywal?
Siedze sama nad stosem wlasnych porazek. Przebieram jak w zywym miesie. Ubabralam sie juz po lokcie, a nadal nie znajduje sensownych usprawiedliwien na - to - czy - tamto. Bo ja najpierw robie, a pozniej mysle, wiesz? Takie tlumaczenie nie satysfakcjonuje i wcale sie nie dziwie. Czasem trafiam na nagie litery bezmyslnie zlepione w slowa, ktore nie niosa ze soba zadnej tresci, innym razem wpada mi w rece jedno zdanie tak naladowane emocjami, ze natychmiast upada z loskotem na podloge. Naciagam koc na kolana. Pusto tutaj. Zimno mi.
Wiem, ze w moich klesk czelusci, moc mnie twoja nie opusci
Czyli razem trwamy dzielnie, czy tez kazdy z nas oddzielnie?
Moze to jest wlasnie dobry moment, zeby sie zatrzymac i zastanowic? Nie potrafie nie kierowac sie emocjami. Pograzam sie w poczuciu winy jak w bagnie. Nie mam sily. Jestem jeszcze w stanie zdobyc sie na odrobine dystansu i spojrzenie ze zdrowej perspektywy. Boli, wiem. Nie chcialam, przepraszam, wybaczysz? Wszystkie te slowa, namacalnie czuje ich bezsens. Wiem, ze potrafie krzywdzic. Wiem tez, ze nie zawsze robie to z premedytacja. Irracjonalnie uciekam w siebie, nie powinnam tego robic. Glupio pokaleczylam. Jestem ubogim czlowiekiem, mam tylko slowa. Czasem wolalabym nawet tego nie miec.
Mow co czynisz w tej godzinie, kiedy dusza moja ginie
Czy lze ronisz potajemna, czy tez giniesz razem ze mna?
Sama ze soba jestem i czasem ciezko mi wlasna obecnosc zniesc. Automatyczne samobiczowanie. Nikt nie musi mnie kopac, sama zrobie to znacznie skuteczniej. Mimo, ze sie nie przyznam.