Komentarze: 1
Nic mi sie nie chce, nic. Ani seksu, ani snu, ani nic innego. I myslenie mi sie wylacza, bez sensu tak. W jakiejs bance bym sie zamknela, zeby bylo cicho i spokoj. Gapie sie na szamoczace sie wokol zdania i wykrzykniki i wiem, ze mam je gdzies, a rownolegle bardzo chce, az mnie rozsadza potrzeba zanuzenia sie w krzyku, placzu i smiechu na caly glos. Mam ochote gladko zsunac sie po tej spirali w dol, pozwolic zeby samo sie nakrecalo, tracic - odbierac oddech, zamykac powieki i pozwalac sie prowadzic. A pozniej jeszcze, jeszcze i zacisnac dlon na pomaranczy, patrzec jak sok splywa miedzy palcami, usmiechac sie nibybezpowodu i wyrzucic czas do smietnika.