Komentarze: 3
Bladze po zakamarkach wspomnien, wybieram przypadkowe strzepki i dokladnie ogladam. Nawet nie staram sie odkladac ich na miejsce, tylko pozostawiam w bezladzie. Wiem przeciez, ze za chwile po nie wroce. A pozniej jeszcze raz, i jeszcze. Odnajduje dokladnie to, co chce. I tak nie ma tam nic innego, bez strachu siegam, bo nie zaboli. Grzeje sie w tym blaknacym ogniu, czuje cieply dotyk najpiekniejszych dloni na swiecie, z nagle wilgotnymi rzesami wsluchuje sie w miarowe pomrukiwanie. Widze, wiesz? Dokladnie czuje zapach i smak. Znowu jestem, znowu czekam kazdym wyprezonym miesniem. Ufnie ukladam cialo i przymykam powieki. A pozniej wypuszczam z dloni to wypelnione po brzegi kolorami akwarium pamieci, bo juz nie. Oglusza mnie rzeczywistosc. Juz mnie nie ma. Zupelnie nie. Nie szukasz mnie, a ja nie mam juz zielonych oczu.